Singapur to drugi, zaraz po Japonii najbardziej rozwinięty kraj Azji. „Azjatycki tygrys”, który pozornie wydaje się być miejscem idealnym. Jednak gdy zechcemy zgłębić wiedzę na temat tego państwa- miasta, dowiemy się, że ma on swoje drugie, mroczne oblicze.
O tym, że Singapur jest miastem
zakazów z pewnością większość z nas słyszała niejednokrotnie. Nie ma tutaj
wolności słowa, media i sztuka są na cenzurowanym. Chęć posiadania własnego środka transportu
wiąże się z ogromnymi wydatkami. Po pierwsze ceny aut są bardzo wysokie, po
drugie konieczne jest zainstalowanie w nim urządzenia, które rozlicza kierowcę
za wjazd do centrum oraz parkowanie (parkingi płatne są zawsze i wszędzie), po
trzecie musimy opłacić licencję zezwalającą nam na posiadanie owego auta… Jej
wysokość uwarunkowana jest wieloma czynnikami i osiąga pułap nawet do 100 000
SGD (ok. 270 tys. zł)!!! Zakazane jest posiadanie gumy do żucia, jedzenie i picie w środkach transportu publicznego, rozmowa
przez telefon, palenie tytoniu i posiadanie Durianów czy środków łatwopalnych w
miejscach publicznych, plucie, śmiecenie, a nawet chodzenie nago po własnym
mieszkaniu. Również za nie spuszczenie wody w publicznej toalecie możemy
spodziewać się wysokiego mandatu. No ale umówmy się, to są błahostki z których
rezygnacja nas nie zaboli. System kar ma jeszcze kilka asów w rękawie, mowa tutaj o bardziej bolesnych sprawach, a mianowicie: nepotyzm i łapówkarstwo karane są bardzo wysokimi grzywnami.
Działalność świadków Jehowy jest zakazana. Za wandalizm, porwanie, narkomanię,
kradzieże czy niedopilnowanie upływu terminu ważności wizy przewidziana jest
kara… chłosty (wnikliwie do tematu podszedł autor artykułu, który znajdziecie
TU). Morderstwo, posiadanie lub sprzedaż określonych w ustawie ilości
narkotyków czy korupcja wśród urzędników państwowych to wykroczenia
kwalifikujące się na karę śmierci. Prawo Singapuru przewiduje karanie
obcokrajowców na takich samych zasadach jak obywateli kraju, dlatego strzeżcie
się.
Panujący w Singapurze system prawny wywołuje ogromne kontrowersje. Jednak czego by o nim nie mówić, miasto samo w sobie potrafi zauroczyć. Być może tylko z turystycznego punktu widzenia, tego do końca pewnie nigdy się nie dowiem. Rozmawiając z jednym z lokalsów, który dosiadł się do nas podczas obiadu w Food Courcie, nasłuchaliśmy się samych superlatyw o jego miejscu zamieszkania. Poza wysokimi kosztami życia- w końcu niebezpodstawnie Singapur został okrzyknięty najdroższym miastem świata- nie poruszał, żadnych negatywnych aspektów. Ale była to tylko jedna rozmowa, na podstawie której na pewno nie można budować górnolotnych opinii.
Panujący w Singapurze system prawny wywołuje ogromne kontrowersje. Jednak czego by o nim nie mówić, miasto samo w sobie potrafi zauroczyć. Być może tylko z turystycznego punktu widzenia, tego do końca pewnie nigdy się nie dowiem. Rozmawiając z jednym z lokalsów, który dosiadł się do nas podczas obiadu w Food Courcie, nasłuchaliśmy się samych superlatyw o jego miejscu zamieszkania. Poza wysokimi kosztami życia- w końcu niebezpodstawnie Singapur został okrzyknięty najdroższym miastem świata- nie poruszał, żadnych negatywnych aspektów. Ale była to tylko jedna rozmowa, na podstawie której na pewno nie można budować górnolotnych opinii.
Czym nas urzekło „miasto lwa”? Z
pewnością nowoczesnością, ładem, kuchnią i wszechobecną różnorodnością.
Dla przykładu napiszę, że w China Town przy jednej ulicy zlokalizowane są świątynie
wyznawców trzech wielkich religii: meczet, świątynia hinduistyczna i buddyjska.
Nikt nie ma z tym problemu, nikogo to nie dziwi. Wyobrażacie sobie taką
sytuację w naszym zaściankowym kraju?
A teraz krótko o tym co udało nam
się zwiedzić:
Marina Bay
Ścisłe centrum miasta.
Zlokalizowane są tutaj wieżowce będące siedzibami wielkich firm, a także
perełki architektoniczne Singapuru: luksusowe hotele, Singapore Flyer, Gardens
by the Bay, opera, Muzeum Sztuki i Nauki czy tor Formuły 1.
Informacje praktyczne:
Codziennie o 20:00, 21:30, a w
weekendy także o 23:00, przed hotelem Marina Bay Sands (od strony Muzeum Sztuki
i Nauki) odbywa się pokaz świetlny na wodzie, który przeszedł nasze najśmielsze
oczekiwania.
Gardens by the Bay
Zlokalizowany na ponad 100 ha
kompleks ogrodów, stworzony przez międzynarodowy zespół architektów,
inżynierów, ekologów. Efekt jaki udało im się osiągnąć, jest imponujący. Sami
przyznajcie, że sztuczne drzewa, porośnięte bujną egzotyczną roślinnością
wyglądają bardzo futurystycznie. Dodatkowo są to twory działające proekologicznie.
Dzięki swojej budowie i zainstalowanym sprzętom zbierają deszczówkę, a za
sprawą baterii słonecznych magazynują energię na potrzeby funkcjonowania
kompleksu. Dodatkową atrakcję jest mostek łączący kilka z Supertrees, który
podczas dobrej pogody dostępny jest dla turystów. Można przespacerować się
wśród koron tych cudeniek.
Na terenie kompleksu znajdują się
dwie oryginalnie wyglądające kopuły, będące swego rodzaju szklarniami. Pierwsza
z nich to Flower Dome, w której podziwiać można mnóstwo gatunków roślin,
podzielonych tematycznie według terenów występowania na świecie. Dodatkową
atrakcją jest stała ekspozycja drewnianych rzeźb, a także tematyczna dekoracja
zmieniająca się co jakiś czas. Nasza wizyta w tym miejscu przypadła na okres
świętowania Chińskiego Nowego Roku, także nie obyło się bez nawiązań do tego
wielkiego, azjatyckiego święta.
Druga kopuła- Cloud Forest wygląda jak siostra bliźniaczka swojej poprzedniczki. Nic bardziej mylnego. Wchodząc tu, możemy poczuć się jak w egzotycznym tropikalnym lesie, na wysokości do 2000 m n.p.m. Mikroklimat tutaj panujący jest barrrdzo wilgotny, roślinność barrrdzo egzotyczna, a i największy na świecie, kryty wodospad tu mają.
Druga kopuła- Cloud Forest wygląda jak siostra bliźniaczka swojej poprzedniczki. Nic bardziej mylnego. Wchodząc tu, możemy poczuć się jak w egzotycznym tropikalnym lesie, na wysokości do 2000 m n.p.m. Mikroklimat tutaj panujący jest barrrdzo wilgotny, roślinność barrrdzo egzotyczna, a i największy na świecie, kryty wodospad tu mają.
Informacje praktyczne:
- Wstęp na teren kompleksu jest
darmowy.
- Cennik atrakcji płatnych, dla
osoby dorosłej jest następujący: Cloud Forest i Flower Dome 28 SGD (ok. 80 zł),
skywalk 8 SGD (ok. 23 zł)- nieczynny podczas deszczu.
- Godziny otwarcia: 9:00-21:00
- Codziennie o 19:45, a w weekendy
także o 20: 40 rozpoczyna się pokaz świetlny. W tym czasie wszystkie Supertrees
zaczynają mienić się wszelkimi kolorami tęczy i migać w rytm muzyki. Cały show
trwa 15 minut i jest naprawdę wspaniały.
- Zabierzcie ze sobą bluzę. Pod
kopułami można zmarznąć.
Marina Bay Sands
Bezapelacyjnie najbardziej
rozpoznawalna budowla Singapuru. Luksusowy hotel, w którym promocyjne ceny za
dobę hotelową rozpoczynają się od 1600 zł. Oferuje swoim gościom widok na
najpiękniejsze części miasta oraz najwyżej położony na świecie basen bez
krawędzi, zlokalizowany na dachu. Obiekt jest tak wielki, że kolejki do
check-inu i check-outu przypominają te z lotnisk.
Nie smućcie się. Nawet nie mając
wykupionej doby w tym przybytku luksusu możecie zobaczyć wnętrze hotelu oraz
wjechać na platformę widokową zlokalizowaną na dachu hotelu- piętro nr 57 !
Wjazd kosztuje 23 SGD (ok. 66 zł), nie mało- aczkolwiek naszym skromnym zdaniem
warto.
Singapore Flyer
Drugi co do wielkości diabelski
młyn na świecie. Jego następca z Las Vegas przerósł go zaledwie o 3 metry.
Pełen obrót trwa 30 min i gwarantuje niezapomniane widoki na cały Singapur.
Atrakcja dostępna w godzinach od
8:30-22:00. My zdecydowaliśmy się na obserwację wieczorową porą i to była
genialna decyzja- widoki powalające!
Za tę przyjemność w wersji
podstawowej zapłacić trzeba 33 SGD (ok. 95 zł). Ale gdyby ktoś miał
ochotę zaszaleć, dostępne są też przejażdżki w wersjach delux: z drinkiem (69
SGD- ok. 200 zł), z szampanem (79 SGD- ok. 225 zł), a nawet z kolacją (w
zależności od menu, od 299 SGD/ parę- ok. 860 zł).
Singapore Botanic Garden
Oaza spokoju w środku tętniącego
życiem miasta. Miejsce idealne by odpocząć od codzienności. Ogromny teren zielony, gdzie możemy podziwiać piękną roślinność, oczka wodne czy małe
wodospady. Spotkamy też wylegujące się na trawie warany, piknikujące rodziny,
biegaczy, grupki ćwiczące jogę, a także uczestników plenerów artystycznych.
Warto wstąpić do zlokalizowanego tutaj ogrodu storczyków, gdzie podziwiać można
rzadkie odmiany tych przepięknych roślin. Cały ogród ma w sobie jakiś magnetyzm,
tak nam się spodobało to miejsce, że moglibyśmy w nim spędzić cały dzień.
Clark Quay
Najbardziej imprezowa dzielnica
miasta. Zlokalizowana nad rzeką, pełna restauracji i dyskotek. W weekendy
wypełniona ludźmi nadających temu miejscu fajnego charakteru. Skoro już przy
weekendowym szaleństwie jesteśmy, należałoby wspomnieć o cenach i dostępności
napojów alkoholowych. W mareketach 7eleven ceny piwa wahają się od 5-7 SGD (ok.
14-20 zł), wino w zależności od pojemności to wydatek rzędu 8-20 SGD (ok. 23-
60 zł). W restauracjach za kufel złotego trunku zapłacimy średnio 12 SGD (ok.
35 zł). Zaś decydując się na szaleństwo w dyskotece należy zaopatrzyć się w
nieco większe fundusze: wstęp ok 50 SGD (ok. 140 zł), piwo 30 SGD (ok. 80 zł),
a ceny 0,5 l wódki zaczynają się od 300 SGD (ok 860 zł) !!!
Picie alkoholu w miejscach
publicznych zakazane jest codziennie w godzinach od 22:30 do 7:00, w tym czasie
nie zaopatrzycie się w trunki w sklepach. Jeśli chodzi o dzielnicę Little India
i Geylang, doczekały się one swoich własnych obostrzeń i dostały ekstra,
weekendowy zakaz konsumpcji alkoholu od piątkowego wieczoru do poniedziałkowego
poranka. Skąd wynika specjalne traktowanie? Władze uznały, że rejony te są najbardziej
zagrożone zakłócaniem porządku pod wpływem alkoholu.
Orchard Road
Raj dla zakupoholików. Długa
ulica z nowoczesną architekturą, licznymi sklepami i centrami handlowymi. Na
jej końcu znajduje się Emmerald Hill- urokliwa uliczka z
tradycyjną singapurską zabudową.
China Town
Dzielnica różnorodności. Znajdziemy
tu świątynie kilku wyznań, o czym pisałam już wcześniej. Wiele sklepów, a także
targi z „mydłem i powidłem”. Panuje tutaj wyjątkowo egzotyczny klimat, do tego
stopnia, że momentami zadajemy sobie pytanie: „ czy my oby dalej jesteśmy w tym
futurystycznym Singapurze?”.
Little India
Faktycznie można poczuć się jak w Indiach. Jak na singapurskie warunki chyba
najbardziej chaotyczna i głośna okolica.
W planach było jeszcze
odwiedzenie ZOO cieszącego się rewelacyjnymi opiniami
odwiedzających i wielokrotnie zgarniające nagrody w wielu konkursach. Niestety
czas i pogoda wykluczyły tę aktywność z naszego planu zwiedzania. Ale gdybyście
mieli więcej czasu i się tam wybrali- pozdrówcie koniecznie nosacze ;)
Ogólne nformacje praktyczne:
- Singapurskie metro jest dość
dobrze rozwinięte. Bilety kupicie w automatach na stacjach, kosztują w granicach: 1,60- 2,50 SGD za przejazd. Raz
wyrobiona karta przejazdu posiada możliwość sześciokrotnego zasilania. Zrobimy to w prosty sposób w każdym automacie, które przyjmują
banknoty 2 i 5 SGD oraz wszystkie nominały monet. Na większych stacjach do pomocy
przy obsłudze automatów oddelegowani są pracownicy metra, którzy w razie
potrzeby także rozmienią nam pieniądze. Jednak bezpieczniej będzie nosić przy
sobie drobniaki.
- Z lotniska do miasta przetransportujecie się łatwo zieloną linią metra.
- Taksówka z dzielnicy Clark Quay na lotnisko dowiozła nas w ciągu 25 minut, a jej cena to 25 SGD (ok. 70 zł). Natomiast za trwający 15 minut kurs z dzielnicy Katong w kierunku lotniska, zapłacić trzeba 17 SGD (ok. 50 zł). Transport na lotnisko zamawiamy za pośrednictwem hotelu, natomiast chcąc poruszać się taksówkami po mieście trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ta opcja komunikacji jest bardzo popularna, dlatego niech nie zdziwią Was grupki chętnych do podwózki poustawianych w rzędzie i grzecznie czekających na swoją kolej w wyznaczonych miejscach postojowych.
Gdy zechcecie złapać taksówkę machając na nią, przygotujcie się na to, że nie każde auto oznaczone "wolny" zechce się przy Was zatrzymać. A jeśli nawet się uda, nie powiedziane, że szanowny Pan taksówkarz będzie miał ochotę zawieźć Was w pożądane miejsce.
- Z lotniska do miasta przetransportujecie się łatwo zieloną linią metra.
- Taksówka z dzielnicy Clark Quay na lotnisko dowiozła nas w ciągu 25 minut, a jej cena to 25 SGD (ok. 70 zł). Natomiast za trwający 15 minut kurs z dzielnicy Katong w kierunku lotniska, zapłacić trzeba 17 SGD (ok. 50 zł). Transport na lotnisko zamawiamy za pośrednictwem hotelu, natomiast chcąc poruszać się taksówkami po mieście trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ta opcja komunikacji jest bardzo popularna, dlatego niech nie zdziwią Was grupki chętnych do podwózki poustawianych w rzędzie i grzecznie czekających na swoją kolej w wyznaczonych miejscach postojowych.
Gdy zechcecie złapać taksówkę machając na nią, przygotujcie się na to, że nie każde auto oznaczone "wolny" zechce się przy Was zatrzymać. A jeśli nawet się uda, nie powiedziane, że szanowny Pan taksówkarz będzie miał ochotę zawieźć Was w pożądane miejsce.
- Miejcie na uwadze, że zarówno
do cen posiłków w restauracjach jak i noclegów hotelowych dodawane są podatki:
7% VAT i 10% za obsługę
Gdzie spaliśmy?
- Holiday Inn Express Singapore Clark Quay
- Holiday Inn Express Singapore Katong
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz