wtorek, 4 czerwca 2019

Dzień z westernu- Monument Valley, Forrest Gump Point, Horseshoe Bend - Road Trip dzień 3


Monument Valley to Park Narodowy leżący na terenie rezerwatu Indian Navayo, na granicy stanów  Arizona i Utha.  Słynie z charakterystycznych, czerwonych form skalnych i krajobrazu, który znamy ze starych westernów. A widziany w realu wywarł na nas piorunujące wrażenie. Jest bardzo popularną miejscówką na podziwianie wschodów słońca. Widoki o poranku z pewnością są przepiękne, ale my możemy je sobie jedynie wyobrazić lub wygooglować, bo na miejsce dotarliśmy około godziny 9. Powód był prozaiczny. Poprzedni dzień tak nas wymęczył, że kolejna pobudka przed 5 nie wchodziła w grę. 


Monument Valley
Po leniwym śniadaniu w hotelu  (Kayenta Monument Valley Inn), wsiedliśmy do auta i po 30 minutach kupowaliśmy bilet wstępu na teren Parku. Chwilę później naszym oczom ukazał się najbardziej znany widoczek stanowiący jego symbol, i zarazem pierwszy z 11 wyszczególnionych na trasie punktów widokowych- mowa o "Mittens and Merrick Butte". Byliśmy nim tak podekscytowani, że minęło dobrych kilkanaście minut zanim wjechaliśmy na słynną Navajo Loop, trasę prowadzącą przez najatrakcyjniejsze miejsca w dolinie. Pokonać ją można na dwa sposoby: na własną rękę, wypożyczonym autem lub wraz ze zorganizowaną wycieczką. Wybraliśmy pierwszą opcję, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się nielimitowanym czasem w tym pięknym miejscu i swobodą, którą w podróży cenimy sobie najbardziej.

Przejazd blisko 30 kilometrową pętlą szacowany jest na około 2 godziny. My kompletnie przepadliśmy i snuliśmy się między monumentami o godzinę dłużej. Szczerze, nie podejrzewaliśmy, że to miejsce, aż tak nas zachwyci. Jednogłośnie uznaliśmy, że w naszym rankingu najpiękniejszych miejsc wyjazdu plasuje się na zaszczytnej pierwszej pozycji ex aequo z Wielkim Kanionem. Czego z pewnością jeszcze kilka dni wcześniej bym nie podejrzewała.
Zachwyt spotęgowany był pogodą. Trafił nam się cudowny, słoneczny dzień, dzięki czemu dominująca dookoła czerwień była jeszcze piękniejsza, a "ochom" i "achom" nie było końca. Ale najbardziej zdumiewająca była ta przeogromna przestrzeń, co w połączeniu z kolorami i kształtami skał wyrastających pośrodku niczego robiły prawdziwy efekt WOW.




Informacje praktyczne:
- Wstęp do "Monument Valley" kosztuje 20 USD za auto (max 4 osoby w aucie). Z uwagi na fakt, że Park znajduje się na terenie rezerwatu Indian, Anuall Pass nie jest akceptowany.
Po opłaceniu wstępu otrzymacie mapkę z wyszczególnionymi najważniejszymi punktami widokowymi.

- Jeśli chcecie tak jak my, zwiedzać dolinę na własną rękę zalecane jest wypożyczenie wyższego auta, najlepiej z napędem na cztery koła. My posłuchaliśmy zaleceń. Ale na trasie spotykaliśmy mnóstwo samochodów nie spełniających tych wymagań i również dawały sobie świetnie radę.

- Szukając noclegu trafiliśmy na miejsca z widokiem na dolinę. Zastanawialiśmy się nad nimi, jednak po przeanalizowaniu naszego planu, zrezygnowaliśmy. Wiedzieliśmy, że na miejsce dotrzemy po zmroku, za to z samego rana wyruszymy zwiedzać. A w okolicy chcieliśmy spędzić tylko jedną noc, więc i tak nie nacieszylibyśmy się widokiem, za który jak się domyślacie trzeba było zapłacić o więcej (2 x) niż za hotel w miejscowości Kayenta.
Jednak po tym jak wpadliśmy w zachwyt Doliną Monumentów, teraz już wiemy, że tak samo jak w okolicy Grand Canyonu, tak i tutaj zostalibyśmy dłużej (na 2 noce). I nie ma innej opcji- z pewnością spalibyśmy w jednym z tych 2 miejsc: Goulding's Lodge albo The View , który w ofercie ma zarówno pokoje hotelowe jak i drewniane domki. Jeśli planujecie odwiedzić Dolinę poważnie się nad tym zastanówcie- cudowne widoki gwarantowane.

- Deszcz nie pada tu często. Ale gdy się już trafi, drogi bywają nieprzejezdne ( w uwagi na to, że nie są utwardzane).

- Jeśli tak jak my wjeżdżacie w okolice Monument Valley od strony Grand Canyonu, pamiętajcie, że zmienia się tu strefa czasowa i należy dodać sobie godzinę na tarczy zegarka. Natomiast jadąc w kierunku Horseshoe Bend (kolejne miejsce na naszej trasie), znów przestawiamy zegarek, cofając wskazówkę o godzinę.

- Więcej informacji znajdziecie na oficjalnej stronie Parku TU 























Forrest Gump Point
Monument Valley widziany z drogi dojazdowej rozsławiony został dzięki filmowi "Forrest Gump" i jest absolutnym must see każdego road tripu w tej okolicy.
Po wyjeździe z Doliny kierujcie się w prawo, w stronę miejscowości Mexican Hat. Po dziesięciu minutach jazdy będziecie na miejscu. Z resztą obserwując krajobraz w lusterkach, sami zdecydujecie gdzie najlepiej będzie Wam się zatrzymać, żeby nacieszyć się widokiem. My dotarliśmy tu po godzinie 12. Ruch był już nasilony, więc ciężko było wybiec na drogę i cyknąć sobie fotkę. Zwłaszcza, że nie byliśmy jedynymi, którzy chcieli to zrobić. Dlatego musicie uzbroić się w cierpliwość, albo przyjechać tu skoro świt. Wybór należy do Was.





Horseshoe Bend 
Po dwóch godzinach drogi z miejscowości Kayenta, dojeżdżamy w jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w okolicy- Horseshoe Bend. Droga dojazdowa nie jest zbyt dobrze oznaczona, ale nie mieliśmy problemów z trafieniem.
Zostawiamy samochód na płatnym parkingu (10 USD) i ruszamy za tłumem. Okolica jest płaska i można poczuć się trochę zdezorientowanym. No bo niby gdzie tutaj miałaby znajdować się ta słynna, wielka podkowa? W pierwszej chwili podejrzewaliśmy, że czeka nas dłuższy treking, co w połączeniu z żarem lejącym się   z nieba nie tworzyłoby duetu idealnego. W przekonaniu utwierdzają nas tabliczki zalecające zaopatrzenie się w zapas wody na drogę. Jak się okazuje miejsce docelowe osiągamy po kilku minutach... Trasa nie jest wymagająca, ot zwykły spacer po piaskowej ścieżce, na końcu której każdy wpada w zachwyt.  Naszym oczom ukazuje się ogromna "podkowa" skalna, dookoła, której rzeka Kolorado zmieniła swój bieg o 270 stopni. To zjawisko doskonale uzmysławia potęgę sił natury. Niesamowite !

Jeśli macie taką możliwość zaplanujcie swoją wizytę w tym miejscu w pierwszej połowie dnia. Czytałam, że najlepsze światło jest do godziny 15. My dojechaliśmy około 18 i słońce "waliło" nam prosto w oczy, a co za tym idzie ciężko było oglądać widoczki nie wspomnę już o robieniu fotek.

Podziwiając ten cud natury trzeba bardzo uważać, gdyż zdarzają się przypadki spadnięć z klifu (więcej TU). Po kilku wypadkach, które miały tu miejsce zamontowana została barierka. Jednak zabezpiecza ona jedynie krótki kawałek przy przepaści. I tak większość ludzi chcąc zrobić jak najlepsze zdjęcie (bez barierki) zbliża się do samej krawędzi urwiska. Na niezabezpieczonych skałach tłoczyły się grupki rozentuzjazmowanych ludzi, wymachujących selfie stickami i przepychających między sobą- aż włos na głowie się jeżył. Dlatego apeluję o rozwagę.

Warto wiedzieć, że Horseshoe Bend można oglądać też z poziomu wody, co z pewnością jest świetnym doświadczeniem. Jeśli planujecie zostać w tej okolicy dłużej, rozważcie wykupieniu rejsu po rzecze Kolorado. Więcej informacji znajdziecie TU.







Glen Canyon 
Ostatnim punktem dnia jest krótka wizyta w Glen Canyon- jadąc z Horseshoe Bend w kierunku Page, nie da się pominąć znaku informującego o tym miejscu. Kamiennymi, naturalnymi schodkami docieramy do miejsca z którego doskonale widać Zaporę Glen Canyon. I choć gabarytowo przerosła  Hoover Dam (więcej pisaliśmy TU), nie zyskała aż takiej sławy. Ale, będąc tu z pewnością warto zerknąć, zwłaszcza, że dookoła rozciągają się przepiękne widoczki- te pomarańczowe skały... no mam do nich słabość.












Po kolejnym męczącym dniu nie mieliśmy problemu z zaśnięciem. Wślizgnęliśmy się do hotelowych łóżek (Best Western At Lake Powell) i już nie mogliśmy się doczekać kolejnej atrakcji- Kanionu Antylopy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz