niedziela, 12 października 2014

BANGKOK - miasto Aniołów



Stolica i zarazem największe miasto Tajlandii, położone nad rzeką Menam to multikulturowy chaos nie do ogarnięcia w dwa, trzy, pięć dni. Podejrzewam, że nawet po dwóch tygodniach nie ogarnęlibyście tego miasta aniołów. 
Cała nasza podróż po Azji miała trwać blisko trzy tygodnie, a plan był bardzo ściśle nakreślony. Lubimy wiedzieć konkretnie co w jaki dzień mamy do zobaczenia, cała reszta to tło, które w tym przypadku było rewelacyjne. 

Jeszcze przed wylotem, przeczytaliśmy mnóstwo wskazówek i porad na temat Azji ( był to nasz pierwszy wypad poza Europę ) i wydawało nam się, że jesteśmy dobrze przygotowani. Nie udało nam się jednak ustrzec przed kilkoma błędami. Trudno ... postaram się je poruszyć na końcu posta ku przestrodze :) 

Naszym pierwszym dniem w Bangkoku była niedziela.  Na lotnisku w nocy wymieniliśmy tylko niewielką kwotę tak, aby mieć na taxi i coś do jedzenia. Niestety w niedzielę większość sklepów jest zamknięta, w tym kantory. No cóż, przynajmniej zaoszczędziliśmy trochę kasiory ( pamiętajcie, że w Bangkoku nie można płacić inną walutą niż lokalna - przynajmniej oficjalnie ). 
W ten dzień udało nam się zobaczyć WAT ARUN ( stare miasto naprzeciw kompleksu pałacowego - gorąco polecamy ! ), przepłynąć się po Menamie, odwiedzić leżącego Buddę w WAT PHO, zjeść po raz pierwszy w ulicznych gar kuchniach ( przez kolejne 3 dni stołowaliśmy się tylko tam ! ), zobaczyć piękną panoramę z WAT SAKET i zakończyć pierwsze wrażenia w CHINA TOWN. Naprawdę jak na pierwszy dzień to mieliśmy dość !
widok z WAT ARUN 



leżący budda w WAT PHO

kompleks WAT PHO

kompleks WAT PHO

Złota góra WAT SAKET

kolacyjka w CHINA TOWN

w poszukiwaniu TUK TUKA

Poniedziałek rozpoczęlmy dość wcześnie. Wykupiliśmy dzień wcześniej wycieczkę w informacji turystycznej, która miała w planach PŁYWAJĄCY TARG w Damnoen Saduak District Ratchaburi, most na rzece KWAI i TIGER KINGDOM. 
Wyruszyliśmy wcześnie rano, ponieważ targ trwa dość krótko i po południu nie ma tam już czego szukać.  Same przeżycia związane w uczestniczeniu w tej wycieczce nie były powalające. Pływający targ to typowo komercyjne miejsce nastawione na szybki zarobek na turystach. O dziwo nikt z naszej grupy nie robił jakiś wielkich zakupów w sklepikach. 
Floating market


Najlepszy PAD THAI, właśnie w KANCHANABURI


Większe wrażenie na mnie zrobił most na rzece KWAI.  Fajnie zrewitalizowane, historyczne miejsce znane z filmu i sama konstrukcja mostu z pewnością zostaną na dłużej w mojej pamięci. 



TIGER KINGDOM to już festiwal komery. Zwierzaki przykute do łańcuchów, ni to przyćpane, ni to najedzone - nic nie robiły sobie z tłumów je odwiedzających. Przykre to, że w XXI wieku są jeszcze takie miejsca. Z drugiej strony czy te kociaki na wolności miałyby większe szanse na egzystencje ? 



 Wtorek to kontynuacja zwiedzania Bangkoku. Musieliśmy trochę przeorganizować kolejność ze względu na brak kasy w niedzielę. Mieliśmy lekki zapas czasowy na takie wpadki, więc optymistycznie realizowaliśmy dalszy plan. 
Wróciliśmy nad rzekę, aby obejrzeć wielki kompleks PAŁACU KRÓLEWSKIEGO ( gorrrrrąco polecamy ! ). Na tym samym bilecie zwiedziliśmy również VIMANMEK Mansion Palace ( Pałac tekowy - znajduje się w innym miejscu - konieczny transport ). 






 W środę już siedzieliśmy w pociągu do Ayutthaya, ale o tym w kolejnym poście. 


Błędy których można uniknąć :


1. Pamiętajcie, że w niedzielę i święta praktycznie wszystko jest zamknięte. Oczywiście na ulicach życie kwitnie, ale wszystkie sklepy i banki są zamknięte. 

2. Tajowie są naprawdę uprzejmi i niejednokrotnie bezinteresownie pomocni. Jednak w bliskiej odległości od miejsc popularnych turystycznie ta uprzejmość prawie zawsze spowodowana jest chęcią zysku. Uważajcie na naciągaczy ! Przykład : przy wejściach do świątyń często spotykaliśmy Tajów, którzy próbowali wmówić nam, że dzisiaj nieczynne. Za "drobną" opłatą proponowali np. obwiezienie TUK TUKiem po innych ciekawych atrakcjach :)  Pod żadnym pozorem nie zgadzajcie się na "tanie" przejażdżki po mieście "all inclusive". Niestety raz nie udało nam się uniknąć nie przyjemnego spotkania z naciągaczami i przepłaciliśmy dużo za dużo za przejażdżkę trwającą 5 minut. 

Jeśli macie pytania, piszcie śmiało !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz