poniedziałek, 12 lutego 2018

Filipiny w telegraficznym skrócie


Filipiny są już ósmym azjatyckim krajem, który udało nam się zwiedzić. Przed nimi była Tajlandia (więcej TU). Przy okazji tego samego wyjazdu udało nam się na kilka dni wyskoczyć do Malezji (TU). Następnie Sri Lanka (TU) połączona z Malediwami (TU). Zeszły rok rozpoczęliśmy wyjazdem do Singapuru (TU) i Indonezji (TU), a zakończyliśmy w Izraelu.
Każde z tych miejsc będziemy wspominać do końca życia, każde jest na swój sposób wyjątkowe, ma wiele do zaoferowania. Z każdym wiążą się miłe wspomnienia, dzięki wizycie w każdym z osobna wiele się nauczyliśmy o świecie i z każdego wracaliśmy mądrzejsi o wiele życiowych doświadczeń. Dzięki nim zakochaliśmy się w Azji i z ogromną radością wracamy tam co roku. Od pierwszego zetknięcia z tym kontynentem, pół żartem- pół serio, zaczęliśmy rozmawiać o tym, że kiedyś fajnie byłoby tu zamieszkać. Jednak szczerze nie byliśmy pewni czy odnaleźlibyśmy się w azjatyckiej mentalności. Jednak już po kilku dniach spędzonych na Filipinach stało się pewne, że w tym kraju żyłoby się idealnie. Nie wiem co takiego tam jest, ale najzwyczajniej w świecie czuje się dobrą energię i to magiczne "coś". Oczywiście do wielu spraw trzeba by się przyzwyczaić, ale teraz wiemy, że gdybyśmy kiedykolwiek, faktycznie mieli zamieszkać w Azji to z pewnością na Filipinach. Także swoje miejsce na Ziemi już odnaleźliśmy :)

A teraz czas na krótki telegraficzny skrót z 2 tygodni spędzonych w tym niesamowitym kraju. Nasze Filipiny to:

- 5 wysp (Bohol- TU,  Apo- TU, Siquijor, Negros i Luzon)

- 7 lotów (W tym jeden odwołany. I to wcale nie wybuch wulkanu Mayon staną nam na drodze, a... europejskie wichury)

- 5 hoteli

- setki kilometrów przejechanych skuterem

- 2 pęknięcia dętki

- 2 rejsy promami, 1 " pływającą restaurację" i 4 tradycyjnymi filipińskimi łodziami

- kilka kursów tricyklami, autobusami i filipińskimi taksówkami, z których jedna zapadła nam w pamięci szczególnie (1,5 h jazdy po Manili z panem, który jest ojcem.... OSIEMNAŚCIORGA dzieci!!! :) )

- jedna "przejażdżka" manilskim pociągiem podmiejskim. Z pewnością zapadnie nam w pamięci na długo i z pewnością nigdy nie będziemy chcieli jej powtarzać. Kto jechał ten wie o co chodzi, kto nie- być może czytał na naszym facebooku (TU) :) 

- kilka, widzianych pierwszy raz w życiu tarsierów

- zamglone Czekoladowe Wzgórza

- jeden wulkan (Taal)

- 3 jeziora

- 1 rzeka

- 1 park narodowy

- kilkanaście magicznych wschodów i zachodów słońca

- 3 deszczowe i 11 słonecznych dni

- rajskie plaże (Malediwy to to nie są, ale też można znaleźć urocze miejsca)

- dziesiątki litrów soku z mango (tak to prawda, że filipińskie mango jest najlepsze na świecie)

- dziesiątki litrów San Miquela w różnych odsłonach :)

- kilka drinków z najtańszego rumu na świecie

- kilka godzin spędzonych w manilskich korkach (kiedyś wydawało nam się, że pod tym względem Bangkok jest szalony- okazało się, że może być gorzej)

- dziesiątki pysznych potraw (może typowo tradycyjna filipińska kuchnia nie urzeka, ale na szczęście jest mnóstwo miejsc gdzie można smacznie zjeść)

- 1 zjazd ziplinem (500 m długości i 120 wysokości- ponad rzeką Lobock)

- pierwsze nurkowanie 

- 1 poparzenie słoneczne

- 1 policyjna kontrola

- skok z klifu do oceanu (zakończony poobijanymi rękami Kuby)

- spotkanie oko w oko z żółwiami morskimi 

- kilka wodospadów

- punkt widokowy z którego nie było nic widać 

- miliony odwzajemnionych uśmiechów 

- dziesiątki poznanych po drodze ludzi

- 3 przeczytane książki

- kilka tysięcy zdjęć

- setki przemyśleń

- i jeden plan: kiedyś się tu przeprowadzić :)

Wschód słońca, wyspa Negros
Twin Lakes, Park Narodowy, Negros
wodospad Cambugahay, wyspa Siquijor
W drodze, Siquijor
Naprawa pękniętej dętki. Niestety ta pierwsza- nieudana, Siquijor.
Pierwsze nurkowanie Kuby
Obiadki z takimi widokami <3 

Tarsier (wyrak upiorny)- maskotka wyspy Bohol
Czekoladowa Wzgórza- niestety my podziwialiśmy je we mgle
Rejs po rzece Lobock
Tyrolka (Loboc Adventure Ecoturism Park)



Tradycyjna filipińska łódź
W drodze na wulkan Taal- najpierw trzeba przebyć jezioro o tej samej nazwie
Wulkan Taal
Przystań promowa Larena (Siquijor). Oczekiwanie umila zespół niewidomych mężczyzn.
Lotnisko Manila
Manila, Makati
Tricykle, tak samo popularne w Manili jak tuk-tuki w Tajlandii czy na Sri Lance

Lotnisko w Dumaguette, Negros
Jeden z wielu bajecznych zachodów słońca na Siquijor



Chwile relaksu z książką :) 
Jeszcze tam wrócimy... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz