niedziela, 31 grudnia 2017

Aj co to był z rok ! Rok 2017 w telegraficznym skrócie


Przed nami ostatni dzień starego roku więc chyba każdy z nas poświęca choćby chwilę na podsumowanie tego co przyniosły minione 12 miesięcy. Nam ostatnie 365 dni dały wiele. Udało nam się odwiedzić 8 nowych krajów, kilka nowych wysp, odwiedzić dziesiątki restauracji, poznać setki nowych smaków, przemierzyć dziesiątki tysięcy kilometrów drogą lądową, morską, a także udało nam się trochę polatać i to nie tylko samolotem :) Spełniliśmy kilka wspólnych marzeń (nie tylko podróżniczych :)), dorobiliśmy się kotka i wspięliśmy się nieco wyżej w życiu zawodowym.
Tak, to był zdecydowanie dobry rok ! 

Styczeń

Już na początku nowego roku udało nam się uciec od niskich temperatur i polskich szarości i przenieśliśmy się do upałów oraz... azjatyckich szarości. Nasz podbój Singapuru i Indonezji przypadł na porę deszczową i podczas trzech tygodni nie było dnia bez konkretnej ulewy... Ale i tak udało nam się zrealizować wszystkie plany. Na Jawie zobaczyliśmy świątynię Borobudur (!!!- czekałam na to dobrych kilka lat), włóczyliśmy się przy wulkanie Bromo, na skuterze podbijaliśmy lombokijskie drogi, na Bali podziwialiśmy tarasy ryżowe, hinduistyczne świątynie i przytulaliśmy małpy :) W Singapurze czuliśmy się jak w mieście przyszłości, spacerowaliśmy wśród futurystycznych drzew i zajadaliśmy się przepysznym jedzeniem.


Więcej o Indonezji i Singapurze przeczytacie TU i TU














Luty 

Zaraz po powrocie z gorącej Azji, postanowiliśmy odwiedzić nowy region Włoch. Przez kilka dni delektowaliśmy się jedną z najlepszych kuchni świata, podziwialiśmy magiczne, wąskie, włoskie uliczki oraz odwiedziliśmy... wioskę Smerfów- bo właśnie nią przypominało nam Alberobello :) 

Więcej o włoskiej Apuli przeczytacie TU, TU i TU





Marzec 

Przy okazji załatwiania zawodowych spraw udało nam się wrócić do przepięknego Poczdamu i zobaczyć miejsca, które ominęliśmy przy okazji dwóch wcześniejszych wizyt w tym mieście. Trafiliśmy też na festiwal Food Tracków, który odbywał się... przed wejściem do naszego hotelu :) A także odkryliśmy najlepsze sushi ever ( Chi Keng). 

Więcej o Poczdamie przeczytacie TU




Kwiecień

Niestety poza intensywną pracą nie wystarczyło czasu na wojaże... Ale chwilowy zastój oznaczał tylko jedno- w kolejnym miesiącu trzeba było nadrobić zaległości :) 


Maj

Majówkę spędziliśmy u naszych sąsiadów- najpierw na Łotwie zwiedzaliśmy Rygę i Jurmałę. A później na Litwie- Wilno i Kowno. Z tego wyjazdu wróciliśmy z kilkukilogramowym nadbagażem w... biodrach. Jedzenie pyszne, aczkolwiek na maksa tłuste i ciężkie. 
W połowie miesiąca udało nam się połączyć przyjemne z pożytecznym i podczas służbowego wyjazdu zwiedzić Bawarię- najbardziej intrygujący nas niemiecki land. Odwiedziliśmy Monachium, opiliśmy się bawarskiego piwa, spacerowaliśmy korytarzami zamku z bajek Disneya, zwiedziliśmy Dachau, odkryliśmy małą Grecję w sercu Niemiec (Bakalion) i zbieraliśmy szczęki z podłogi, co było reakcję na górskie krajobrazy, które mijaliśmy po drodze. 

Po więcej info odnośnie tych tripów zapraszamy: TU (Litwa), TU (Łotwa) i TU (Bawaria). 










Czerwiec

Ten miesiąc zdecydowanie należał do naszego nowego członka rodziny- Gaji, która ostatecznie stała się Misiunią :) Poza tym wypuszczaliśmy się na ścieżki rowerowe i ostrzyliśmy pazurki na kolejne wyjazdy. 





Lipiec

Jedyne wyjazdy na które udało nam się wygospodarować czas to weekendowy wypad pod namiot do pobliskiego Łagowa oraz wypad z naszymi rodzinnymi milusińskimi do berlińskiego Muzeum Nauki i Techniki. 

Więcej o tym co robić w Berlinie znajdziecie TU TU. 




Sierpień

Miesiąc rozpoczęliśmy Woodstockowo. Następnie odkryliśmy Thai Park, czyli namiastkę Tajlandii w środku Berlina, a także spacerowaliśmy po berlińskich Ogrodach Świata. Ba, nawet udało nam się nad nimi przejechać kolejką linową.
Później udaliśmy się do pięknego Wrocławia by poznać jego najpiękniejsze zakątki, a miesiąc zamknęliśmy na bajkowej i typowo wakacyjnej, słonecznej wyspie- Malcie. 

Więcej o Maltańskich wojażach przeczytacie TU . 









Wrzesień

We wrześniu nie zwalnialiśmy tempa. Już pierwszego dnia kolejny raz odwiedziliśmy Greifswald i Rostock. Następnie pojechaliśmy do Zakopanego. Byłam tam pierwszy raz życiu i jedno jest pewne- nie ostatni ! Były góry to musiało być i morze, dlatego kolejny weekend stał pod znakiem Świnoujścia. A na koniec wybraliśmy się do Londynu by spełnić jedno z marzeń Kuby i wybrać się na Emirates Stadium na mecz Arsenalu. 

O Londynie naszymi oczami przeczytacie TU








Październik 

W nowy miesiąc weszliśmy po belgijsku. W końcu udało nam się odwiedzić magiczną Brugię, a przy okazji również Brukselę. Objadaliśmy się doskonałymi mulami i najlepszą na świecie czekoladą oraz degustowaliśmy najważniejszy belgijski trunek. 
W drugiej połowie miesiąca pojechaliśmy do stolicy po to by latać w tunelu aerodynamicznym (mega przygoda), a także przeżyć jedyny w swoim rodzaju spektakl smaków w Atelier Amaro. 

Więcej o wyjeździe do Belgii przeczytacie TU, a o najlepszej kolacji naszego życia TU








Listopad


Daliśmy się ponieść jesiennej aurze i zakopaliśmy się pod ciepłymi kocykami, czytaliśmy książki i nadrabialiśmy serialowe zaległości. Ale, ale... kupiliśmy bilety na styczniowy lot na FILIPINY i lutowy powrót do Paryża, w co którym co prawda już byliśmy, ale tym razem mamy w planie odkrywanie go trochę inaczej. A przy okazji wybieramy się na kultowe show do.... MOULIN ROUGE !!!! Już nie możemy się doczekać :)





źródło: turystyka.wp.pl

Grudzień

Nie byłoby grudnia bez jarmarków świątecznych. I choć są one coraz bardziej popularne w naszym kraju. My upodobaliśmy sobie te niemieckie. We wcześniejszych latach jeździliśmy do Berlina, a tym razem wybór padł na Frankfurt i Sellow. Choć przed wylotem do Izraela udało nam się zahaczyć także poznańskie świąteczne stragany. 

Boże Narodzenie spędziliśmy na wyjeździe- doświadczenie dla nas nowe, aczkolwiek nie wykluczamy, że na kolejne święta również czmychniemy gdzieś w świat :) Izrael nas zauroczył i na swój sposób okazał się... egzotyczny. Przywitał nas wielokulturowością, barwnymi ludźmi, genialnym hummusem, niezwykle ważnymi historycznie miejscami i odkrył przed nami tajemnice pustyni. 

Więcej o jarmarkach bożonarodzeniowych przeczytacie TU, a na wpisy z Izraela musicie jeszcze trochę poczekać :) 







Mamy nadzieję, że Wam 2017 rok minął równie niesamowicie i życzymy, zarówno sobie i Wam, by 2018 był jeszcze bardziej odlotowy, po brzegi wypchany nowymi wrażeniami, smakami i wszystkim co najlepsze !



Podsumowanie 2016 znajdziecie TU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz