poniedziałek, 14 listopada 2016

Sri Lanka część VII - Kolombo, przed wylotem

Lunch przy Galle Face
Do Colombo dostaliśmy się nocnym pociągiem z Nuwara Eliya. Nie była to przyjemna podróż. Hałas, niewygodne siedzenia i 7 godzin spania na siedząco to coś zupełnie odmiennego, niż jazda nocnym pociągiem z kuszetkami w Tajlandii. W planach mieliśmy przespanie nocy w pociągu i podbój miasta od rana. Skończyło się na wylądowaniu w hotelowym łóżku do południa. 

Na Colombo mieliśmy, aż całe popołudnie. Swoje pierwsze kroki skierowaliśmy na promenadę Galle Face. Jest to popularne miejsce spotkań miejscowych na lunch czy spacer. 






Z Galle Face łatwo dostaniecie się nad Beira Lake. My obejrzeliśmy je z pociągu i nie zrobiło n nas wrażenia, więc ponownie spoglądając na taflę jeziora z pędzącego Tuk Tuka, pojechaliśmy prosto do Viharamahedevi Park. Zawiódł nas tam jeden z przewodników, który mówił o "must have" zdjęciu przy Urzędzie Miasta. Rzeczywiście przypominający Biały Dom -"Town Hall" robi wrażenie, szczególnie gdy przed nim przechodzi właśnie manifest niezadowolonych obywateli.

Beira Lake
Viharamahedevi Park
Town Hall

Na jedzenie wybraliśmy się do Dutch Hospital. Jest to kompleks budynków starego szpitala. Fajny klimat postkolonialny, dużo knajpek, sklepików i przede wszystkim cień. Mówią, że Colombo albo się kocha albo nienawidzi. My mieliśmy zdecydowanie zbyt mało czasu, żeby ulokować swoje uczucia w tym miejscu. Myślę, że spokojnie można dać temu miastu szansę na bliższe poznanie. 

Wskazówki : 
- jedzenie : Heladiv Tea Club ( Dutch Hospital ) 
- nocleg : Fairview Hotel ( niekoniecznie polecamy, dość daleko od atrakcji i mieliśmy małe spięcia z obsługą ) 

Reszta zdjęć : 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz