Lizbona, ach Lizbona... Zawsze była gdzieś z "tyłu głowy" jako miejsce na naszej osobistej liście "must see". Niestety z uwagi na drogie połączenia lotnicze, w stosunku do innych europejskich stolic, zawsze odkładaliśmy ją na później. Aż tu nagle, pewnego pięknego sierpniowego poranka, w dniu moich...kolejnych, 18-tych urodzin otrzymałam w prezencie... kopertę z... biletami do stolicy Portugalii !!!!!!!
Do dyspozycji mieliśmy 2,5 dnia. Wystarczyło na:
Do dyspozycji mieliśmy 2,5 dnia. Wystarczyło na:
- zwiedzenie sztandarowych punktów stolicy,
- spędzenie wieczoru przy Fado,
- kibicowanie na Estádio da Luz (Sporting, Sporting, Sporting Lisbona!!! ;))
- delektowanie się śródziemnomorskim jedzeniem i portugalskim winem, Porto i Ginją
- wypad poza miasto (Cascai i Sinitra)
Torre de Belem |
Most Vasco da Gamy- najdłuższy w Europie |
Klasztor Hieronimitów |
Uliczka na której znajduje się lokal Povo Lisboa |
Belem
Lizbona przywitała nas w dzielnicy Belem. To tam znajduje się bezapelacyjnie najbardziej charakterystyczna portugalska budowla, jeden z Siedmiu Cudów tego kraju, wpisana na listę UNESCO- Torre de Belém.
Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się równie słynny Pomnik Odkrywców , który niestety zastaliśmy szczelnie obudowany rusztowaniami. Już przywykliśmy- podczas naszych wyjazdów minimum jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli danego miasta MUSI być w remoncie- Schody Hiszpańskie i Fontanna di Trevi w Rzymie, Parlament w Budapeszcie, nie wspominając o świątyniach na ateńskim Akropolu...
W tej samej dzielnicy znajduje się też monumentalny Klasztor Hieronimitów. Niestety nam nie udało się go zwiedzić, ze względu na to, że na Belem dotarliśmy późnym popołudniem, a ostatnie wejście na teren klasztoru możliwe jest o godzinie 18.
Nie umknęła nam jednak wizyta w najbardziej znanej lizbońskiej cukierni Pastéis de Belém która przyciąga tłumy turystów łasych na tradycyjne portugalskie ciasteczka z masą budyniową. Chętnych na te smakołyki jest tak wielu, że kolejka kończy się na chodniku, a wszystkie stoliki klimatycznej cukierni są pozajmowane. Przed wyjazdem naczytaliśmy się, że jedynie tutaj można spróbować oryginalnych Pastéis de Belém, dlatego grzecznie ustawiliśmy się w kolejce. Szczerze- podczas reszty pobytu próbowaliśmy ich jeszcze w innych miejscach, choćby na śniadaniu serwowanym w hotelu- nie zauważyłam różnicy w smaku.
Fado
Melancholijne pieśni, wykonywane przy akompaniamencie dwóch gitar to kolejny z symboli Portugalii. Koniecznie chcieliśmy posłuchać tego gatunku muzycznego na żywo. Wybraliśmy się więc do knajpki Povo Lisboa. Miejsce godne polecenia- bardzo dobre jedzenie, przepiękne fado, swobodna atmosfera... Bezpieczniej będzie wcześniej zarezerwować stolik, z uwagi na to, że miejsca jest niewiele, a chętnych na kulturalną ucztę wręcz przeciwnie.
Spacer po Lizbonie
Baixa, Alfama i Mouraria - najpiękniejsze, najbardziej urokliwe, lisbońskie dzielnice. Zostaliśmy wnikliwie zapoznani z ich historią, wieloma anegdotkami na ten temat, oraz zajrzeliśmy w najskrytsze zakamarki dzięki Marysi. Przesympatycznej pasjonatce Lizbony, dziewczyna posiada ogromną wiedzę na temat wszystkiego co portugalskie. Gorąco polecam i zapraszam do korzystania z jej oferty turystycznej. Tak minęło nam sobotnie przedpołudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz