poniedziałek, 13 marca 2017

Plażowanie na wyspie Lombok


Lombok- mała wysepka usytuowana przy Bali. Na dzień dzisiejszy nieco mniej przesiąknięta turystyką, ale nie oszukujmy się- z dnia na dzień sytuacja się zmienia. Z atrakcjami południowej części wyspy zapoznać się można w poprzednim wpisie (TU). Teraz postanowiłam skoncentrować się na lombokijskim wybrzeżu! Okazuje się, że wyspa pod względem plażowania ma wiele do zaoferowania. Dlatego wskakujemy na skuter i ahoj przygodo! 


Na Lombok właśnie, miało miejsce nasze pierwsze zetknięcie z jazdą skuterem. Niby prosta maszyna, aczkolwiek przy ruchu lewostronnym, dziurawych drogach, porze deszczowej i dwóch długonożnych pasażerach mieliśmy lekkie obawy. Do tego naczytaliśmy się w internecie, że  indonezyjska policja wyłudza od turystów pieniądze, za jakieś wyimaginowane wykroczenia. Jak się okazało- nie taki diabeł straszny jak go malują.  Co prawda skuter, który wypożyczyliśmy miał zepsuty licznik i nie mieliśmy pojęcia z jaką prędkością się poruszamy. A odebraliśmy go z lekkim flakiem i informacją: "musicie sobie gdzieś podpompować koło"- takie tam indonezyjskie standardy wypożyczania sprzętu. To ze wszystkim sobie poradziliśmy, a bliskie spotkania z policją nas ominęły. Koszt wynajęcia skutera w pierwszej lepszej wypożyczalni wynosi 50 k/ dobę (15 zł). Tankowanie „do pełna” na specyficznych stacjach benzynowych, na których paliwo wlewa się przez lejek z butelek po alkoholu lub z nieco bardziej zaawansowanych (widocznych na zdjęciu poniżej) to wydatek 18 k (5,50 zł). Pamiętajcie o tym, żeby koniecznie jeździć z kaskami i mieć przy sobie międzynarodowe prawo jazdy (o tym jak to zrobić po krótce pisałam TU).


 Szybka wizyta w warsztacie 





Główne drogi na wyspie są w bardzo dobrym stanie i przypominają nasze ekspresówki. Natomiast jeśli chodzi o boczne jest już trochę gorzej. Nie wspominając już o dojazdówkach do plaż, które nie są utwardzone. Nie wiem, jak sprawy z jazdą mają się w sezonie turystycznym, natomiast podczas pory deszczowej bywa ciężko. Należy mieć na uwadze, że teren jest górzysty i podczas jazdy trzeba zachować wyjątkową ostrożność. Skręcając na boczne drogi przygotujcie się na to, że ciężko będzie zakończyć podróż z czystymi, suchymi stopami. My wielokrotnie zmuszeni byliśmy taplać się w błocie, co momentami irytowało, ale głównie przysparzało śmiechu.









Przed wjazdem na każdą plażę spotykamy się ze szlabanami obsługiwanymi przez lokalnych mężczyzn. A żeby przez nie przejechać należy uiścić opłatę wysokości 10k (3 zł), w zamian otrzymujemy bilet wstępu i możemy delektować się rajskimi widokami. Z naszych obserwacji wynika, że Indonezyjczycy chcąc wjechać na plażę również musieli zapłacić. Wychodzi na to, że wymagana opłata nie ma nic wspólnego ze zdzieraniem pieniędzy z „białych turystów”, jak czytaliśmy o tym wcześniej w internetcie.




No to czas na kilka słów odnośnie samych plaż- głównych bohaterek owego wpisu.
Podczas pierwszej akcji pod kryptonimem "PLAŻE", odhaczyliśmy trzy zlokalizowane na wschód od Kuta:

Seger beach

Oddalona o 6 km od Kuty. Udając się tutaj, po pierwsze macie w pakiecie dwie plaże, gdyż obok Seger Beach znajduje się Secret Beach na którą można dostać się przechodząc przez drewniany mostek. Po drugie, będąc tu można wspiąć się na górę z której rozpościera się piękny widok na całą okolicę.









A tutaj już widoki na Secret Beach: 






Tanjung Aan

Chyba najpopularniejsza z okolicznych plaż. Najbardziej zadbana, najmniej zaśmiecona. Ma dwa oblicza. Wjeżdżając pierwszym wjazdem, mijamy pasące się kozy i wkraczamy na początek plaży, gdzie w weekendy możemy spotkać tłumy wypoczywających Indonezyjczyków, natomiast w ciągu tygodnia jest ona zupełnie pusta. Można tu również wspiąć się na niezwykle zielone klify i spacerować nimi do woli, podziwiając wybrzeże z nieco innej perspektywy. Widoki zapierają dech w piersiach.

Komitet powitalny 























Jeśli udamy się na drugi koniec plaży spotkamy tu raczej zachodnich turystów. Można skorzystać z rajskich huśtawek, leżaków, czy drewnianych budek dających schronienie przed słońcem.







Gerupuck

Jest to urzekająca wioska rybacka. Polecam gorąco wizytę. Panuje tutaj niepowtarzalny klimat.
W oczy od razu rzuca się bardzo skromne życie mieszkańców. Mijamy mnóstwo straganów, łodzi i grupki dzieciaków skaczących przez fale nawet podczas gwałtownej ulewy. I choć droga dojazdowa jest jedną z gorszych jaką jechaliśmy i tak mamy sentyment do tego miejsca.
My zjawiliśmy się w Gerupuk po popołudniu, jednak jeśli będziecie mieli taką możliwość koniecznie przyjedźcie rano na targ rybny.





Kolejnego dnia odkrywaliśmy miejsca zlokalizowane na zachód od miejscowości Kuta.


Panthai Tampah

Na plaży byliśmy zupełnie sami. Droga dojazdowa niestety nie była oznaczona, a jej stan doprowadził do naszych wątpliwości czy oby na pewno powinniśmy tędy jechać. Ostatecznie trafiliśmy, a na plażę weszliśmy przez jedno z gospodarstw.










Panthai Mawun

Plaża z dwóch stron otoczona górami, piękne miejsce. Tutaj kręciło się już trochę więcej osób niż na opustoszałej Panthai Tampah.





Panthai Areguling

Dzień wcześniej odwiedziliśmy Gerupuk, do którego prowadziła nas droga, którą wtedy uważaliśmy za najgorszą. Okazało się, że może być jeszcze ciekawiej. Mianowicie, aby po kilku deszczowych dniach dostać się na plażę Areguling trzeba mieć mocne nerwy i lubić błotko. Nas zastało tam istne bagienko. Jadąc na plażę mijaliśmy słup energetyczny, który stał- nieco przechylony, ale mimo wszystko stał. Natomiast podczas naszego powrotu już leżał i tarasował przejazd. My ze skuterem daliśmy radę, ale samochody nie miały najmniejszych szans. Istny tor przeszkód. A przy okazji wyjaśniła się tajemnica nawracających przerw w dostawie prądu. Jeśli słupy energetyczne osadzane są na tak grząskim gruncie nie ma się co dziwić, że przewracają się jak zapałki i pozbawiają mieszkańców wyspy energii.












Kuta

O tej plaży wspominaliśmy już w poprzednim wpisie (TU). Jej największą zaletą jest fakt, że mając hotel w miasteczku Kuta możemy się na nią dostać pieszo.








Jeśli dysponujecie większą ilością czasu, Lombok zaoferuje Wam o wiele, wiele więcej. Pięknych plaż jest tutaj bez liku. Możecie udać się na wypoczynek na różowym piasku (Pink Beach) lub pobyczyć się z bykami- na niektórych plażach można spotkać przechadzające się stada bydła.



Ogólne wrażenia

- Nasz pobyt na wyspie przypadł na szczyt pory deszczowej, a częste opady miały wpływ na ogólne wrażenia związane z urodą plaż. W pochmurne dni, po ulewach, drobniutki piasek stawał się mokry, a co za tym idzie plaże traciły swój rajski charakter. Na szczęście udało nam się podziwiać wybrzeże, także w dni słoneczne i mieliśmy wrażenie, że trafiliśmy w zupełnie inne miejsca.

- Jeśli chcecie mieć plażę tylko dla siebie, musicie być tutaj wcześnie rano. Zauważyliśmy, że turyści zaczęli się zjeżdżać około godziny 10.

- W większości przypadków trasy dojazdowe są oznakowane. Czasem jednak nie spotkamy, żadnych drogowskazów i wówczas przydają się mapy gogle w telefonie.

- Plaże w południowej części wyspy są naprawdę piękne, otoczone górami co nadaje im wyjątkowego charakteru. Minusem jest fakt, że miejscami są zaśmiecone.

- Na wielu plażach trzeba wykazać się sporą cierpliwością. Spotkamy tutaj natarczywych sprzedawców wszelkich dóbr materialnych: bransoletek, sarongów (tradycyjnych indonezyjskich chust), koszulek, kokosów, itp.

- Lombok uznawany jest za mekkę surferów. Faktycznie spotkaliśmy ich tam wielu. Dlatego jeśli lubicie ten sport kierujcie się na tą wyspę.

- Dojeżdżając do wybrzeża skuterem będziecie mijali wiele urokliwych, a zarazem bardzo biednych wiosek, co umożliwi obserwację codziennego życia mieszkańców wyspy. Obrazy te na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Dlatego pomimo utrudnień związanych ze złym stanem dróg dojazdowych, naprawdę warto.

Najbardziej w pamięć wryły mi się widoki zalanych osad. Po kilku dniach z gwałtownymi ulewami, woda wlewała się ludziom do domów. Nie pomagał nawet fakt, że wszystkie wybudowane były na podwyższeniach. U nas taka sytuacja byłaby nagłaśniana i przedstawiana jako kataklizm tysiąclecia. Natomiast na Lomboku, życie toczyło się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz