Rozkminy łasucha: jaki jest największy minus weekendowych wypadów? A no taki, że nie jesteśmy w stanie zjeść takiej ilości nowych potraw z lokalnych kuchni, jakiej łasuch by oczekiwał. Bo choćby łasuchem był największym, pojemność żołądka ma swoje ograniczenia...
A teraz burza mózgów: pierwsze skojarzenia związane z kulinariami Irlandii ?! Irlandzkie śniadanie, ciemne piwa, fish and chips i hamburgery. No i brawo, jesteśmy w domu. To zdecydowanie rzeczy których chcieliśmy tutaj spróbować.
Szczerze nie jestem zwolennikiem potraw typu fast food, no ale wizyta tutaj zobowiązuje do poświęceń ;)
Ryba w zielonym pieprzu z sosem beszamelowym, z ziemniakami w dwóch odsłonach: pieczonymi w przyprawach oraz w wersji "umundurowanej" gotowanej w mleku. |
Słynna ryba w cieście (w rozmiarze supersize), frytki i puree z zielonego groszku oraz rewelacyjny gulasz wołowy w sosie z dodatkiem Guinessa i puree ziemniaczanym- palce lizać ! |
Burger wołowy z frytkami- a jakże ! |
Kawałki wołowiny w chlebku pita, z surówką i...frytkami, a do tego pyszny gulasz wołowy z warzywami. |
Idealne dopełnienie każdego posiłku w Irlandzkiej knajpie. |
A no i obowiązkowo grzanki. Plus jako dopełnienie całości brązowy sos, bazujący na occie balsamicznym, koncentracie pomidorowym, czarnym pieprzu i pieprzu cayenn- wszechobecny w Irlandii. |
Największe rozczarowanie- nie udało nam się trafić na Irish Cafe. Szczerze nie szukaliśmy jakoś namiętnie, po prostu zatrzymując się na kawę rozglądaliśmy się za nią- jednak bezskutecznie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz