My już w trakcie kolejnej azjatyckiej przygody. Przed wyjazdem, pakując się i niecierpliwie przebierając nóżkami przygotowaliśmy dla Was garść przydatnych informacji co zabrać ze sobą na azjatyckie wojaże.
PLECAK
Pierwsza nadrzędna sprawa- w co się spakować? Plecak, torba czy walizka? My z doświadczenia na 2-3 tygodniowe wyjazdy, zdecydowanie polecamy pierwszą opcję. A dlaczego? A no jest kilka ku temu przesłanek:
a) Jadąc do Azji weźcie pod uwagę, że nie wszystkie chodniki spełniają "europejskie" standardy i ciągnięcie po nich walizki może być momentami trudne.
b) Plecaka raczej nikt Wam nie zniszczy w trakcie przesiadki (oj, ile to nasłuchaliśmy się o popękanych, zniszczonych walizkach - zasługa personelu obsługującego lotnisko).
c) Plecaki mają mocno ograniczoną pojemność co ogranicza nas przed zabieraniem ze sobą dziesiątek niepotrzebnych przedmiotów.
d) Z plecakiem "walka o miejsce" w pociągu jest łatwiejsza. A w przypadku gdy dane nam będzie siedzenie w korytarzu nie zginiemy- mamy przecież wygodny plecak...;)
e) Podczas gwałtownej ulewy łatwo ochronić go przed deszczem nakładając specjalny pokrowiec.
f) Jest poręczniejszy przy przemieszczaniu się tuk- tukiem
My zabieramy po dwa plecaki na osobę. Większy służy za bagaż główny, mniejszy jest naszym podręcznym niezbędnikiem. Natomiast na miejscu przydaje się na całodzienne wycieczki.
Dzięki tym oto pokrowcom, już nie jednokrotnie udało nam się uchronić nasz bagaż przed całkowitym przemoczeniem- ach te tropikalne ulewy... |
ELEKTRONIKA
1) MIĘDZYNARODOWY ADAPTER
Co prawda w większości hoteli w których do tej pory nocowaliśmy, były dostępne. Aczkolwiek czasami ich brakowało. Poza tym nawet gdy hotel zapewnia nam jedną sztukę, to warto mieć w zanadrzu dodatkową- bo czymże jest jeden adapter gdy do naładowania cała armia akumulatorów, aparatów, telefonów...A przyznacie mi rację, że w dzisiejszych czasach rozładowane sprzęty potrafią zepsuć humor.
2) POWERBANK
Szczególnie przydatny w przypadku podróży na dłuższych trasach lub gdy olaliście punkt pierwszy.
3) KARTY MICROSD
Zwykle zabieramy ich kilka, aby mieć możliwość wymiany co parę dni. Wychodzimy z założenia, że w przypadku zniszczenia czy zgubienia którejś z nich, zawsze jakaś część zdjęć się zachowa.
4) APARAT I GO PRO
Uważam, że tego wątku nie trzeba rozwijać. jest to absolutny must have !
5) MP3
Umila czas podczas przemierzania długich tras.
Uniwersalny adapter o ogólnoświatowym zasięgu działania ;) |
KOSMETYKI
1) Podstawę bezapelacyjnie stanowią balsamy z filtrami. Absolutne minimum UV 30, a jeszcze lepiej UV50. Słońce w tej części świata operuje wyjątkowo skutecznie, a nawet podczas pochmurnego dnia można otrzymać niemiłą niespodziankę od losu (o tym jak my przekonaliśmy się czym grozi ignorancja w używaniu tego typu specyfików przeczytasz TU).
2) Po całodziennej ekspozycji na słońce przydadzą się też balsamy łagodzące po opalaniu. A w przypadku poparzenia- Panthenol. Z reguły dostępny jest w każdej aptece, ale my mieliśmy ogromny problem z jego dostaniem np. w Malezji.
3) Sztyft do ust z wysokim filtrem. Nasz usta w tej części świata nie dość, że stale narażone są na słońce to i wszechobecna klimatyzacja działa na ich nie korzyść.
4) Kosmetyki codziennego użytku. W tym punkcie nie ma co się rozwodzić- każdy bierze co mu potrzeba. Mogę jedynie wtrącić kilka słów o makijażu (wiem, wiem Panowie- nuda...). Będąc w Azji mój make-up stanowi: tusz do rzęs i matujący krem z wysokim filtrem. Nakładanie wszelkich podkładów, pudrów, różu czy cieni nie ma najmniejszego sensu. Przy tych temperaturach i wilgotności powietrza, po godzinie i tak wszystko spływa- szkoda zachodu.
MEDYKAMENTY
Nasza apteczka zwykle jest bardzo dobrze zaopatrzona. Jestem świadoma faktu, że sporą część preparatów pierwszej potrzeby możemy dostać na miejscu. Ale jak to mówią: przezorny zawsze zabezpieczony i ja się tego trzymam. Wolę mieć ze sobą to co uważam za przydatne niż w razie potrzeby biegać jak kot z pęcherzem i szukać na gwałt jakiejś tabletki.
Zatem co zabieramy: Stoperan- pierwsza pozycja, ale wiecie jak jest...inna flora bakteryjna, inna kuchnia...Xifaxan- broń wysokiego kalibru, gdyby poprzednik nie dał rady. Kilka saszetek elektrolitu i probiotyk. Tabletki na gardło- przynoszą ulgę gdy klimatyzacja daje się we znaki. Polopiryna, profilaktycznie antybiotyk o szerokim spektrum działania. Tabletki przeciwbólowe, furagin, wapno, Acard który zażywamy przed kilkugodzinnymi lotami. Aviomarin- przydaje się zwłaszcza przy transporcie promami. Plastry z opatrunkiem, które nie raz uratowały stopy strudzone całodziennymi wędrówkami. I to by było na tyle. Wiem, wiem trochę tego jest, no ale co poradzić...;)
"Mały" niezbędnik |
UBRANIA
Początkowo temat trudny, jednak po czasie nabierzecie wprawy przy ocenie co tak naprawdę jest Wam potrzebne. Radziłabym obrać zasadę minimalizmu. My bierzemy zestawy na kilka dni. No i korzystamy z oferty lokalnych pralni. W Tajlandii sprawdzało się to rewelacyjnie- wszystko czyste, pachnące,wyprasowane. Szybko, miło i przyjemnie. Na Sri Lanką mieliśmy trochę inne doświadczenia w tej materii. Odnieśliśmy wrażenie, że nasze rzeczy prane były w jakimś przydrożnej rzeczce (kilka razu byliśmy świadkami podobnych sytuacji), otrzymywaliśmy je z powrotem odświeżone, aczkolwiek białe koszulki nie w dalszym ciągu były nie do końca czyste, a wszystko totalnie wygniecione. No ale...daliśmy radę. Zobaczymy czym zaskoczy nas Indonezja.
Pamiętajcie, że przygotowując się do wyjazdu należy zwrócić uwagę na temperatury panujące w górskich rejonach kraju do którego jedziecie. Wybierając się w nie trzeba zaopatrzyć się w cieplejsze ciuchy. Dla przykładu: na lankijskich nizinach temperatura przekracza 30 stopni, natomiast w górach potrafiła spaść do 10.
Jeśli chodzi o obuwie- mając w planie jednodniowy treking nigdy nie szalejemy ze specjalnymi górskimi butami. Dla jednego dnia nie ma sensu tego dźwigać, sportowe, kryte buty w zupełności wystarczą.A zresztą...na Kasprowy i w szpileczkach wchodzą ;D
Niezbędne są sandały i klapki pod prysznic. No i kwestie garderoby mamy już prawie zamkniętą.
Ps: Warto szczególnie zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
a) Kwestia skarpetkowa. Z uwagi na to, że wchodząc do buddyjskich świątyń musimy pozbyć się butów. Warto mieć zawsze przy sobie parę skarpetek które niejednokrotnie mogą uchronić nasze stopy przed gorącym podłożem na terenach świątyń. Nie żartuję- rozgrzane place potrafią być wręcz parzące.
b) Bardzo przydatna okazuje się cienka chusta. Jej zastosowanie na tego typu wyjazdach jest wszechstronne. Przydaje się gdy marzniemy w środkach lokomocji (klimatyzacja ustawiona na 16 stopni, podczas gdy na zewnątrz ponad 30 może dokuczać), a najczęściej używałam jej do zakrycia ramion lub kolan wchodząc do świątyń.
A jako ciekawostkę wklejam link do filmiku na który dziś natknęłam się na FB- zobaczcie jak wiele kreacji możecie wyczarować przy pomocy takiej niepozornej chusty -->TU.
A jako ciekawostkę wklejam link do filmiku na który dziś natknęłam się na FB- zobaczcie jak wiele kreacji możecie wyczarować przy pomocy takiej niepozornej chusty -->TU.
c) Jadąc do krajów muzułmańskich przydatne są cienkie, przewiewne, ale długie spodnie.
d) Mogą przydać się także cienkie peleryny przeciwdeszczowe. Wyglądają trochę jak worek na śmieci, miejsca zajmują tyle co nic, a potrafią uratować w skrajnych przypadkach.
e) Nakrycie głowy- chroni przed palącym słońcem, ale w nie najlepiej zaopatrzyć się na miejscu. Ile razy próbowałam zabrać ze sobą słomkowy kapelusz, tyle wyciągałam z plecaka dziwny, odkształcony twór nadający się do wyrzucenia.
INNE
1) Szybkoschnące ręczniki.
Co prawda hotele oferują ręczniki i my oczywiście zawsze z nich korzystamy. Mimo wszystko taki szybkoschnący ręcznik zajmuje bardzo mało miejsca i warto go zabrać, gdyż doskonale sprawdza się np. na plaży.
2) Sekretna saszetka
Saszetki na pasku które swobodnie można ukryć pod ubraniem są bardzo przydatnym gadżetem. Nasze pieniądze i paszporty są w nich bez wątpienia o niebo bezpieczniejsze niż w kieszeni czy plecaku. Co prawda noszenie ich nie jest do końca komfortowe, ale chyba warto.
Większa- z powodzeniem mieści również paszporty. |
3) Środki przeciw komarom zawierające DEET. W niektórych rejonach komary potrafią naprawdę uprzykrzyć życie, dlatego warto się w nie zaopatrzyć. Warto wiedzieć, że środki te nie są obojętne dla naszego organizmu i należy stosować ich rozważnie.
4) Czołówka
Jeśli planujecie oglądać wschód słońca ze szczytu jakiejkolwiek góry może się przydać. Z powodzeniem używaliśmy też latarki w telefonie, no ale wiecie jak jest z ładowaniem elektroniki na wyjazdach... Chyba lepiej mieć taką czołówkę.
7) Zatyczki do uszu. Potrafią być przydatne w środkach transportu.
8) Dokumenty- bez nich ani rusz!
8) Dokumenty- bez nich ani rusz!
Paszporty to absolutna podstawa, przed wyjściem z domu lepiej sprawdźcie "X" razy czy oby napewno je spakowaliście. |
Potwierdzenia rezerwacji lotów, hoteli i ogólny przygotowany przez nas plan podróży. |
9) Książki czy gazety. Ok, urlop urlopem, ale nie ma co robić sobie zaległości w 52 book challenge :D
10) Jedzenie
Sprawa chyba najbardziej prozaiczna. Nie mówię tutaj absolutnie o konserwach czy temu podobnym artykułom spożywczym- bo ważniejszym aspektem naszego podróżowania jest poznawanie lokalnej kuchni. Rzecz raczej w przekąskach czy kanapkach które warto mieć w bagażu podręcznym. Coś co pozwoli nam przetrwać czas od posiłku zjedzonego przed wkroczeniem na lotnisko do pierwszego dania serwowanego na pokładzie samolotu.
Przez kilka pierwszych podróży nie myśleliśmy o tak błahej kwestii i najzwyczajniej w świecie żywiliśmy się tym co oferowały lotniskowe knajpy. I co- nie dość, że zwykle nie ma zbyt dużego wyboru i jesteśmy skazani na coś co nie do końca wybralibyśmy będąc poza strefą bezcłową to jeszcze wszystko ma ceny z kosmosu. Dlatego dziś jesteśmy mądrzejsi.
Spakowani według tej listy możecie się zrelaksować i spokojnie czekać na lot.
A jak te sprawy wyglądają u Was? Podobnie czy macie może inny "klucz pakowania"? Podzielcie się wrażeniami, chętnie przeczytamy o nich w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz